Etykiety

czwartek, 8 marca 2012

Kryminał, który nie jest kryminałem

      
   Co prawda w ramach postanowień noworocznych blog miał być prowadzony regularnie, ale wyszło jak wyszło... Po przerwie zmieniła się także koncepcja całości. Obudziłam się rano i stwierdziłam, że skoro już mam swoją własną niszę do pisania (i może znajdzie się ktoś, kto to przeczyta), poświęcę ją na rozpropagowanie tego, w czym lubuję się najbardziej, czyli literatury i filmów z szeroko pojętej Skandynawii. Pierwsze efekty poniżej.

Håkan Nesser
Kim Novak nigdy nie wykąpała się w jeziorze Genezaret
[powieść kryminalna]

źródło:
http://www.film.gildia.pl
Skandynawia kojarzy się przeciętnemu człowiekowi przede wszystkim z wysokim PKB, welfare state, przedszkolami dla wszystkich, zimą, śniegiem, Świętym Mikołajem, reniferami i może kilkoma sportowcami, którzy dzielnie uprzykrzają życie polskim reprezentantom. Tymczasem większość pisarzy (przynajmniej tych, których powieści są promowane w Polsce) uparcie eksponuje w swoich dziełach nieszczęśliwe rodziny, smutnych ludzi, brutalne morderstwa i wynaturzonych seryjnych zabójców, czasem też neonazistów. Mąż ukrywający zwłoki żony w łóżku wodnym, chory na sklerodermię lekarz, który lepi przed domami swoich ofiar bałwany, to tylko niektóre przykłady pomysłowości nordyckich twórców.
     Sięgając po książkę Kim Novak nigdy nie wykąpała się w jeziorze Genezaret, spodziewałam się powielenia schematu, który znałam chociażby z ekranizacji innych książek Nessera. Akcja powinna niemal w całości toczyć się wokół jakiejś (mniej lub bardziej) brutalnej zbrodni, ewentualnie czasem zbaczać na życie prywatne głównego bohatera, które tradycyjnie nie jest, jak to w tego typu książkach bywa, udane. Poza tym ofiara mogłaby mieć skomplikowaną sytuację rodzinną etc. Tymczasem dostałam coś, co mnie kompletnie zaskoczyło, choć na kolana nie rzuciło.
     Podtytuł powieść kryminalna jest w tym wypadku bardzo mylący. Po pierwsze, poważnie zastanawiam się, czy można tu w ogóle mówić o powieści (całość liczy niewiele ponad dwieście stron). Po drugie, nie ma w niej nic, co przypominałoby stereotypowy skandynawski kryminał. Moim skromnym zdaniem książka w sobie więcej z powieści obyczajowej.
   Wątek morderstwa, Potworności, jak zwykł je określać narrator (będący jednocześnie głównym bohaterem) jest bowiem tylko tłem historii.
Håkan Nesser
http://www.nesser.se/biografi.cfm
     Eric powraca myślami do odległej przeszłości. Do wakacji, które spędził wraz z bratem i szkolnym kolegą nad jeziorem. Mierzy się z wydarzeniami i faktami jako dorosły mężczyzna, a nie chłopiec, którym kiedyś był. Próbuje uporządkować fakty, na nowo je zrozumieć, uzbrojony w życiową mądrość, którą zdobywał cale dalsze życie.
     Potworność jest oczywiście wszechobecna na kartach książki. Wspomina się o niej często, lecz mam wrażenie, że jest tylko pretekstem, swego rodzaju katalizatorem, pozwalającym głównemu bohaterowi opowiedzieć całą historię. Kolejnym plusem jest język, którym posłużył się autor. Eric wydaje się żywy i prawdziwy, a jego historia prawdopodobna.
     Intryga, na pierwszy rzut oka, nie wydaje się skomplikowana. Znany sportowiec zostaje zamordowany, w grę wchodzi też zdrada, a w środku całej tej zawieruchy pechowo znajdują się dwaj chłopcy, którzy chcieli tylko miło spędzić wakacje.
     To właśnie wątek dorastania, zmiany w sposobie myślenia, radzenie sobie z nieco abstrakcyjnymi problemami dnia codziennego przez dwa młode umysły (matka jednego z nich umiera w szpitalu na raka, drugiego jest alkoholiczką) czynią książkę na swój sposób wyjątkową. Wczasy, mające być dla Erica i Edmunda ucieczką od codzienności, beztroskimi chwilami spędzonymi na kąpielach w jeziorze i okradaniu okolicznych automatów z gumą do żucia, przerwało wydarzenie, które na zawsze położyło cień na ich dalszym życiu i wzajemnych relacjach.
     Zakończenie także nie udziela czytelnikowi wszystkich odpowiedzi. Wiemy, jak Potworność zmieniła życie bohaterów. Otrzymujemy odpowiedź na najważniejsze pytanie, ale pisarz sprytnie zostawił każdemu pole, gdzie może snuć swoje własne domysły, choć jego bohater wydaje się pogodzony z rzeczywistością i prawdopodobnie będzie mógł dokończyć ziemską egzystencję w względnym spokoju.
     Ci, którzy szukają w książkach napięcia, nieoczekiwanych zwrotów akcji, krwi i błyskotliwego detektywa z niezwykłymi szarymi komórkami na miarę Herkulesa Poirot albo przynajmniej Kurta Wallandera, pewnie się zawiodą. Klimat powieści jest raczej subtelny. Chciałoby się powiedzieć, senny. Przesiąknięty mieszanką niewinności, młodzieńczej ciekawości świata, pierwszej miłości. Dopełniany opisem realiów ówczesnej Szwecji. Jeszcze raz podkreślam, to zasługa ciekawej (moim zdaniem) narracji.
Cieszę się, że Nesser pokazał mi, że szwedzki kryminał może mieć inną twarz. Nie sądziłam, że coś mnie jeszcze w tej materii zaskoczy. Nie jest to, jak już napisałam, książka genialna, ale na pewno warta uwagi. Zwłaszcza że niewielki rozmiar pozwala zapoznać się z nią w jedno popołudnie.

7/10

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz